Aby takowe powstało sprawca zdarzenia musi otrzymać mandat, jak wspomniano wyżej, za potwierdzeniem odbioru, w terminie 90 dni od zdarzenia. Jeśli tak się nie stało, roszczenie uległo przedawnieniu. Ponadto mandat nie może być wystawiony „na okaziciela”, ale na sprawcę, co do którego straż miejska nie może mieć wątpliwości.
Jest kilka sposobów, jak ich nie zapłacić. Sprawdź! Pod koniec wakacji straż miejska ponownie dostała możliwość wystawiania wezwań informujących kierowców o nieprawidłowym parkowaniu. Dodatkowo funkcjonariusze mogą wręczać mandaty rowerzystom, osobom kierującym elektryczne hulajnogi i inne urządzenia transportu osobistego.
§ Wezwanie w charakterze świadka przez straż miejską (odpowiedzi: 17) Witam Dzisiaj rano o godzinie 8:44 jak wynika z wezwania, które było umieszczone za wycieraczką, strażnik miejski zrobił zdjęcie mojemu samochodowi,
Fast Money. Monitoring Straży Miejskiej działa sprawnie Złodzieje zostali zatrzymani dzięki monitoringowi. 51-latek ukradł z lokalu gastronomicznego butelki z winem i to dwukrotnie w ciągu kilku minut. Jego poczynania zauważył strażnik miejski z Referatu Monitoringu i o kradzieży powiadomił policję. Tydzień wcześniej dzięki czujności operatora kamer udało się zatrzymać pijanego 28-latka, który zdewastował i okradł automat do gier. Jego łupem padł bilon o wartości kilku złotych. Za swoje zachowanie usłyszał już zarzuty i odpowie za nie przed sądem. Był poniedziałek, 18 lipca. Operator miejskiego monitoringu obserwował na kamerach rejon Targu Rybnego. Kilka minut przed godziną 20:00 zauważył mężczyznę, który wszedł przez otwarte drzwi na zaplecze jednej z restauracji. Korzystając z nieuwagi personelu, zabrał z półki dwie butelki wina i szybko się oddalił. Po kilku minutach wrócił i ukradł kolejne trunki. Tym razem zauważyła go jedna z kelnerek i natychmiast wybiegła za nim z lokalu. Dogoniła złodzieja i odzyskała skradziony towar. Wystraszony mężczyzna zdołał jednak uciec. Pracownik straży miejskiej o kradzieży powiadomił dyżurnego Komisariatu II Policji. Przekazał także policjantom informacje dotyczące wyglądu sprawcy kradzieży oraz wskazał kierunek, w którym się oddalił. Policjanci znaleźli go, gdy konsumował skradzione trunki na jednym pobliskich podwórek. Jak informuje nadkom. Magdalena Ciska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, 51-latek za popełnione wykroczenie został ukarany przez policjantów mandatem karnym. Tydzień wcześniej dzięki czujności operatorów monitoringu udało się zatrzymać sprawcę kradzieży w centrum Gdańska.
Blisko 800 osób, które zlekceważyły wezwanie do stawienia się w Straży Miejskiej, dostało kary porządkowe w wysokości 250 i 500 złotych. Kara porządkowa nakładana jest, gdy nie stawimy się na terminowe wezwanie do Straży Wezwaniem nie jest ten kwitek, który zostawiamy za wycieraczką, gdy na przykład ktoś nieprawidłowo zaparkował. To jest tylko kartka informacyjna z kwalifikacją prawną czynu oraz prośbą, by w ciągu trzech dni roboczych się u nas stawić i wyjaśnić sprawę - informuje Joanna Wojtach ze Straży Miejskiej. - Dopiero kiedy ktoś nie zgłosi się w ciągu tych trzech dni, wysyłamy wezwanie do stawienia się w naszej na to 30 dni. Wezwanie jest dostarczane za potwierdzeniem odbioru. Jeśli się nie zgłosimy ani nie odbierzemy wezwania, nałożona zostanie na nas kara porządkowa w wysokości 250 zł. Jeśli to zlekceważymy, dostaniemy jeszcze jedno wezwanie. Jeśli je także zignorujemy, nałożona zostanie na nas druga kara porządkowa w wysokości 500 Od 2008 roku nałożyliśmy 790 takich kar - mówi Joanna zrobić kiedy otrzymamy karę porządkową? Czy możemy liczyć na skuteczne odwołanie? Co nam grozi za niedotrzymanie terminu zapłaty? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz we wtorkowym papierowym wydaniu Głosu Głos Szczeciński możesz kupić w wygodny sposób przez Internet. Kliknij tutaj >>> by wejść na stronę e-głosu.
Bywa jednak, że sposób ścigania i karania sprawców tych wykroczeń budzi mieszane uczucia. Największe wątpliwości wywołuje odholowywanie pojazdów. Zdarza się, że kierowcy pozostawiają samochody w sposób karygodny, np. w poprzek chodnika, ale czasem jest i tak, że auta nikomu nie przeszkadzają. Mimo to straż miejska wzywa holownik i pojazd zostaje wywieziony na parking depozytowy. Art. 130a Prawa o ruchu drogowym: „Pojazd jest usuwany z drogi na koszt właściciela w przypadku pozostawienia pojazdu w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub w inny sposób zagraża bezpieczeństwu”. Dziwi tylko, że obok aut ściąganych holownikiem przez cały dzień parkują samochody straży i holowniki czekające na „klienta”. Trzeba je obchodzić ulicą. Strażnicy nie mają prawa podczas rutynowych czynności pozostawiać swoich aut w sposób zagrażający bezpieczeństwu. A jeśli twierdzą, że nie zagrażają, nie mają prawa zlecać odholowania aut parkujących dokładnie tak samo. Funkcjonariusze nic sobie nie robią z uwag przechodniów. Nam poradzili skontaktować się z rzecznikiem prasowym. Z oświadczenia rzecznika SM Warszawy: „Kierujący pojazdem straży miejskiej może, pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności, nie stosować się do przepisów o ruchu pojazdów, zatrzymania i postoju oraz znaków i sygnałów drogowych (...) w związku z ratowaniem życia lub zdrowia ludzkiego”. Ratują życie, parkując przez pół dnia na pasach? Z kolei art. 16 Kodeksu wykroczeń mówi, że nie popełnia wykroczenia ten, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego dobru chronionemu prawem. Karanie kierowców za nieprawidłowe parkowanie – skoro, aby stwierdzić naruszenie przepisów, trzeba użyć linijki – chyba nie podpada pod ten paragraf? Czy funkcjonariusz dostaje mandaty? Teoretycznie funkcjonariusz policji czy straży miejskiej tak samo jak zwykły śmiertelnik podlega przepisom ruchu drogowego i dostaje mandaty. Teoretycznie mandat można dostać, będąc nawet na służbie (prywatnie funkcjonariusze skarżą się, że muszą płacić za fotografie wykonywane przez fotoradary, dowodzące przekroczenia przez nich prędkości). To samo dotyczy innych wykroczeń, np. parkowania. Gdybyśmy chcieli doprowadzić do ukarania funkcjonariusza, należy zabezpieczyć dowód popełnienia wykroczenia (nagranie, film, zdjęcie) izgłosić sprawę policji. Następnie sprawa może być skierowana do sądu grodzkiego, który wyda wyrok – być może skazujący. Musisz zapłacić od razu! Funkcjonariuszom warszawskiej straży miejskiej bardzo zależy na zlecaniu holowania pojazdów. Nawet w miejscach, gdzie kiedyś zakładali klamry na koła albo po prostu zostawiali wezwania za wycieraczką, obecnie bez wahania wzywają holownik. Sekret tkwi w cenie tej „usługi”: kierowca, chcąc odzyskać auto, musi – oprócz mandatu – zapłacić 360 zł za holowanie i 28 zł za każdą rozpoczętą dobę parkingową. To bardzo drogo – szczególnie, że na tzw. wolnym rynku holowanie w granicach miasta kosztuje 150 zł! Wysokie stawki ustaliła Rada Warszawy, ale w innych miejscowościach jest niewiele taniej. Tak wysoka kwota powoduje, że różnym osobom i firmom zależy na jak największej liczbie klientów. Zdarza się, że na widok zbliżającego się właściciela auta pracownik przyspiesza pracę i ucieka z pojazdem niczym złodziej. 28 zł za dobę. Parkingi depozytowe położone są z dala od centrów miast, często na obrzeżach, niektóre przypominają złodziejskie „dziuple” (tak przynajmniej wygląda jeden z parkingów depozytowych w Warszawie przy ul. Kobylańskiej 68). Wspomniany parking to zaniedbany plac ogrodzony blachą falistą, gdzie brama jest często otwarta na oścież, a aut nikt nie pilnuje. Płaci się jednak tak, jak za superstrzeżony plac: 28 zł za dobę. Za co klamra? Samochody parkujące w sposób niezgodny z przepisami straż miejska lub policja mają prawo unieruchomić. Ma to zmusić właściciela pojazdu do niezwłocznego zgłoszenia się w biurze straży miejskiej lub na komisariacie policji w celu sprawnego ukarania, a przynajmniej w przypadku, gdy kierowca odmawia przyjęcia mandatu – skierowania sprawy do sądu. Ta forma represji powinna być stosowana, gdy samochód wprawdzie zaparkowany jest nieprawidłowo, ale nie powoduje jednak zagrożenia lub znaczącego utrudnienia w ruchu Straż miejska lub policja mają także prawo zostawiać wezwania za wycieraczką (taki dokument jest tylko wezwaniem, a nie mandatem). Dopiero gdy właściciel auta zgłosi się do biura straży lub na komisariacie, możliwe jest dalsze procedowanie. Z powodu ignorowania przez kierowców takich wezwań sprawy trafiają ostatecznie do sądów. Ratują Życie... Gdy pomimo wielokrotnych próśb o nieparkowanie aut straży miejskiej na środku skrzyżowania ulic Suwak i Domaniewskiej w Warszawie nic się nie zmieniło, zapytaliśmy rzecznika SM o podstawę prawną takiego postępowania. Okazało się, że strażnicy mają prawo nie stosować się do przepisów drogowych tylko podczas interwencji ratującej życie lub usuwającej bezpośrednie niebezpieczeństwo. Próbowaliśmy więc wręczyć im pismo rzecznika. Odmówili przyjęcia. Pozostawiliśmy je zatem za wycieraczką samochodu. Przy kolejnej próbie... strażnicy zaczęli robić nam zdjęcia! Zachodzimy w głowę: czy powinniśmy już się bać? Wraków nie chce im się usuwać. Nieużywany wrak samochodu, który zaśmieca np. osiedlowy parking i blokuje miejsce do parkowania, może być usunięty przez straż miejską, jednak procedura jest o wiele bardziej skomplikowana niż zatrzymywanie samochodów „zagrażających bezpieczeństwu”, czyli źle zaparkowanych. Żeby w ogóle straż miejska zajęła się sprawą, pojazd musi nie mieć tablic rejestracyjnych lub być w stanie wskazującym na to, że nie jest używany, czyli np. może być zdekompletowany, bez szyb lub kół. Jeśli zgłosimy straży miejskiej bądź policji taki problem, może minąć kilka tygodni, a nawet miesięcy, zanim przyjedzie holownik. Poniżej przeczytacie, jak wygląda procedura usuwania nieużywanych samochodów z drogi.
straż miejska wezwanie za wycieraczką